next up previous
Next: Gracze zaczynają liczyć swoje Up: Kilka drobiazgów z historii Previous: Kilka drobiazgów z historii

Początki hazardu

Można się zastanawiać dlaczego statystyka - jako nauka - zaczęła się tak późno. Szkoły matematyczne starożytnych Greków w były w zasadzie przygotowane (w sensie warsztatu) na rozwiązywanie problemów statystycznych, a i życie codzienne dostarczało tematów. Jednym z powodów była pewna ,,pułapka werbaliów'' w języku Greków. Na przykład słowo być - używane przez nas zarówno w kontekście egzystencjalnym (jestem człowiekiem), jak i predykatywnym (jest mi zimno) - było dla Greków ściśle tym pierwszym (tylko!). Dlatego np. terminy: stawać się, zmieniać nie miały w pewnych szkołach filozoficznych sensu. Woda zmienia się w lód - to znaczy staje się czymś czym nie jest. A to przecież jest fałsz wewnętrzny. To co jest (istnieje) nie może przestać być, bo przestać być to znaczy nie istnieć. I tak na przykład według Parmenidesa (V. wiek przed Chrystusem) ruch jest niemożliwy - nie ma bowiem pustej przestrzeni (to byłoby miejsce gdzie nie ma tego co jest, czyli że jest to czego nie ma). Rzeczywistość można postrzegać jako kompletną iluzję, a do takiej rzeczywistości (nie percypowalnej) można dotrzeć tylko myślą. Tego typu igraszki intelektualne pokazują, że probabilistyka - język statystyki - miała mizerne szanse rozwoju. Prawda - domena filozofów - miała być bytem spójnym, logicznym, skodyfikowanym i sensownie zwerbalizowanym. Można było wprawdzie pozwolić sobie na odrobinę chaosu - ale to już nie była domena człowiek, a tylko bogów. Jeżeli jesteśmy przy tych ostatnich, to dotknijmy przelotnie prazwią zku gier losowych i pojęcia hazardu z obrządkami religijnymi. W tych pierwotnych obrzędach istniały nieśmiałe próby podglądania boskich zamysłów. Rzeczywistość miała być nieznana, ale deterministyczna (z wyroku boskiego); bóg - stosownie poproszony - mógł uchylić rąbka tajemnicy. Dlatego rzucano włócznie przed święte źrebce, wypatrywano znaków, wysyłano posłów do wyroczni. Oczywiście często interpretowano znaki pragmatycznie; znana jest historia rzymskiego wodza (Mariusza), który specjalnie (i w tajemnicy) woził ze sobą orły, aby je wypuścić - na dobrą wróżbę - w przeddzień bitwy. Dlatego przez tysiące (cztery ?, pięć ?) lat były tylko gry. W wykopaliskach (Mezopotamia) znajdujemy pierwsze kości. Są to tzw. astragale (ten termin oznacza kość kłykciową, czyli przedpiętową) takich zwierząt jak np. owcy. Były one jeszcze używane w obrządkach, potem stały się narzędziem rozrywki. Astragale były podłużne, o czterech ściankach - te szersze miały wartości 1 i 6; te węższe - 3 i 4 (suma ta sama).U Rzymian przykład grano czterema kostkami, a niektóre rzuty nazywały się bardzo ładnie: rzut Wenus (wszystkie cztery różne liczby - najlepszy) i rzut psa (4 identyczne - najgorszy; może stąd wzięły się pejoratywne skojarzenia z psem?) Grano dużo i z pasją. Ale nie próbowano żadnych ,,prognoz''. U Arystotelesa można wprawdzie znaleźć deklaracje typu: taki a taki rzut (wynik) jest łatwiejszy (do uzyskania), ale tylko w kontekście jakościowym. Bogowie greccy grali o podział lądów, mórz lub podziemi, a wojownicy greccy - aby mniej się nudzić podczas oblężenia Troi. Herodot w swoich Dziejach pisze, że grali też Libijczycy (mieszkańcy północnej Afryki), żeby łatwiej móc znosić 18-letni okres suszy i głodu (grano co drugi dzień, od rana do wieczora, aby zapomnieć o głodzie; był to dzień bez pracy fizycznej, do której brakowało sił). Grali też Rzymianie - cesarz Klaudiusz (poprzednik Nerona) napisał dowcipną książeczkę o tym jak grać i wygrywać w kości, a w lektyce miał zamontowany specjalny stolik do gry. Marek Aureliusz nie ruszał się w dalsze podróże bez swojego osobistego krupiera. Ale ciągle nie było żadnych skojarzeń ze statystyką. Pasje hazardu zakorzeniały się w kolejnych epokach cywilizacyjnych. I to tak, że musiały być wręcz zabraniane. U Żydów hazard był zabroniony pod karą śmierci (!), bo nie można oczekiwać, że się coś wygra za nic! Gry były popularne wśród różnych warstw społecznych. Podczas drugiej krucjaty (1190) mogli grać tylko rycerze, a swoisty regulamin mówił, że nie można przegrać więcej niż jednego funta w ciągu doby (brzmi to niewinnie, ale była to wówczas spora suma - na przykład tyle właśnie kosztował niezły koń). Ludwik IX (Święty Ludwik - główny inicjator 6. krucjaty w 1248r.) wydał edykt zabraniający nie tylko gry, ale i produkowania kości! Po kościach pojawiły się karty, które krzyżowcy - wraz z szachami - przywieźli z Ziemi Świętej. Początkowo stanowiły skromną konkurencję dla kości, ale po trzystu latach, z wynalazkiem druku, stały się ogromnie popularne. Gutenberg wydrukował, już w 1454 roku swoją pierwszą biblię i ...78-kartową talię do taroku. Warto dodać, że już w okolicach roku 1500 powstały karty ,,dzisiejsze'', a pojawiające się w nich figury (król, dama, itp.) były z założenia wizerunkami historycznych postaci - Karola Wielkiego, Judyty, itp. W kości grano jednak zawsze, a moment uważany za narodziny statystyki zawdzięczamy znanemu (w kręgach dworu Ludwika XIV-ego) hazardziście Kawalerowi de Méré, który swoimi ,,życiowymi problemami'', związanymi z hazardem, podzielił się z Błażejem Pascalem . A dzisiaj ? W Stanach Zjednoczonych szacuje się, że obrót przemysłu gier (słynne kasyna w Las Vegas i nie tylko) to 40 miliardów dolarów (!) rocznie. Podobno jednak na każdy 1$ zysku kasyna podatnicy wpłacają dwa-trzy razy tyle. Są to koszty związane z ochroną miejsc gier (policja) i $\ldots $ ratowaniem ich ofiar (aparat sprawiedliwości, koszty związane ze zwalczaniem powstającej ,,przy hazardzie'' przestępczości, resocjalizacji itp.).
next up previous
Next: Gracze zaczynają liczyć swoje Up: Kilka drobiazgów z historii Previous: Kilka drobiazgów z historii
Andrzej Lenda
1999-03-08